15.12.2012

Chapter I. 'Don't do it for you or for Cher. Do it because I beg you to do this'





- Mówiłam ci! - wyskoczyłam z klasy i od razu dopadłam Lou.
- Jestem nie w temacie, oświecisz mnie? - odpowiedział i razem poszliśmy w stronę stołówki. Była pora lunch'u, więc musieliśmy przeciskać się przez te straszne, zatłoczone przez niedożywionych głodomorów, korytarze.
- Miałam właśnie lekcje z panią Parker, tą od biologii, no nie? No i ja jej się spytałam czy struny głosowe drżą też u żab kiedy one wydają z siebie jakiś dźwięk, a ona podeszła do jakiejś żaby i zaśpiewała jej jakąś dziwną piosenkę, jak się później okazało, pod tytułem 'śpiewaj mała śpiewaj'.
- Nadal nie rozumiem, co to ma do czegoś co mi mówiłaś.
- Pamiętasz, jak mówiłam ci coś o pani Parker? - próbowałam wytłumaczyć mojemu bezmózgowi całą sytuację, kiedy ten tylko przytakiwał głową. OH GOD WHY THIS STUPID IS MY FRIEND?! - No to mówiłam ci, że...
- ...Ma takiego przystojnego syna, Toma! - powiedział, parodiując moje 'kapkejkowe minki', gdy o nim wspominam. Automatycznie spaliłam buraka, bo szliśmy przez najbardziej zaludniony korytarz w całym Doncaster.
- Nie o to chodzi, głupku! Poza tym, przymknij się, nie chcę, żeby każdy w szkole wiedział.
- MILCZĘ JAK GRÓB! - wrzasnął na całą szkołę. Tym razem zamiast rasowego czerwieńca wysiliłam się na facepalma, który doskonale oddawał to, jak bardzo uważam Lou za cioła. Kiedy po narobieniu mi jeszcze większego obciachu doszliśmy w końcu na stołówkę, od razu rzuciłam się na katering.
- Co dziś moja głodna Meg ma ochotę zjeść? Hamburger, hot-dog, lody?
- Wezmę... - poważnie się zastanawiałam, to była życiowa decyzja! - sałatkę. I może jeszcze jogurt.
Poszłam zapłacić, a Louis stał w miejscu. Zamurowało go. Jeden do zera dla Megan!
- Czekaj czekaj. ŻE CO?!
- Nico. Od dzisiaj preferuję zdrowe jedzenie.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją Hungry Meg?! - zapytał, nakładając sobie bułkę z serem i mnóstwo marchewek. Norma.
- Jestem mną. Bum! - krzyknęłam, zabierając mu bułkę i pokazując ją jeszcze obsługującej mnie pani przed położeniem na tacy.
- Pięć dolarów i 50 centów poproszę. - rzekła miła staruszka. Wręczyłam jej dziesięciodolarowy banknot i szybko powiedziałam:
- Reszty nie trzeba.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie i cicho powiedziała 'dziękuję', na tyle jednak głośno, żebym to usłyszała.
- Wiedziałem, że to byłoby zbyt piękne, żeby było prawdziwe. - kiwał głową z dezaprobatą, wciąż nakładając marchewki i drugą ręką szukając kolejnej bułki z serem, bo przecież jedną mu zabrałam.
- Widziałeś gdzieś Tam albo Cher? Poszłam dziś z nimi do szkoły, ale potem ślad po nich zaginął.
- Cher ostatnio widziałem jak wchodziła do toalety, a Tamara ma karę od pana Spikes'a i siedzi przez całą przerwę w klasie - odpowiedział, po czym zapłacił tej przesympatycznej pani i poszliśmy do naszego stolika. Niestety jakieś bliżej nieokreślone osobniki zajęły nasz szlachcicki stolik i byliśmy zmuszeni usiąść na trawie. Tam Louis kontynuował swoją wypowiedź.  - Chociaż znając to, jak bardzo ceni lunch w prawidłowym funkcjonowaniu dnia, pewnie ucieknie przez okno jak nie będzie patrzał.
- Lou, ogarnij... Pogodziłam się już z tym, że mój tata tutaj pracuje, więc możesz mówić, że dostała karę od mojego szurniętego ojczulka.
- Nie rozumiem, dlacze...
Nie dane mu było skończyć, bo przybiegła do nas Tamara i od razu zaczęła krzyczeć coś niezrozumiałego, machając nam przed oczyma kartką. Dziwne, jak na nią - jest strasznie nieśmiała i nie cierpi być w centrum uwagi, a takim zachowaniem na pewno przyciąga spojrzenia zaciekawionych nastolatków.
- Tam, oddychaj... -zaczęłam ją uspokajać, a gdy ta zaczęła się ogarniać, wyrwałam jej kartkę z rąk i z każdą kolejną przeczytaną linijką, uśmiechałam się coraz to szerzej.
- Lou... W Doncaster robią casting... Do X-Factora.
- O nie! Omawialiśmy już to i nigdzie nie jadę!
- A gdzie Louis ma nie jechać? - do naszej trójki dołączyła Cher. - O nie. Ja odpadam. Ale Lou, jedź. Zrób to dla mnie.
- Nie Lou. Nie rób tego dla siebie, bo wiem, że nie chcesz. Nie rób tego dla siebie anie dla Cher. Zrób to, bo błagam cię, żebyś to zrobił. Proszę.
- Nie, nie, nie... nie wiem. Przemyślę to.
- To żeby cię przekonać... Jeśli nie pójdziesz na ten casting to pofarbuję moje rude kudły na jeszcze bardziej rudy kolor. Na czerwono.
- Szantaż? -zainteresowała się Tam.
- Szantaż.
- Eh... Nie wiem, zobaczę...
- A ty Cher?
- Jeśli LouLou weźmie udział, to ja też. Nie mam nic do stracenia.
- Więc, Louisie Williamie Tomlinsonie, masz iść na ten casting. Dla mnie. Poza tym, masz marchewkę we włosach.
- Serio? - zaczął się wiercić i strzepywać włosy.
- Nie, ciołku! - we trójkę wybuchnęłyśmy śmiechem, a Lou, udając obrażenie, jadł swoją marchewkę, jednak po niedługiej chwili do nas dołączył i cała nasza 'brygada' pogrążyła się w idiotycznym, ale szczerym rechocie. Pomijając już fakt, że przyglądała nam się cała szkoła.

----------------------------
No to mamy pierwszy rozdział. Chyba go zepsułam.. Następne będą dłuższe, przysięgam. Miło się czytało? 5 komentarzy i next :D
Torii xx

14.10.2012

Prologue. 'Welcome to my world. The world of Megan Spikes'

Hej,
miłego czytania :D JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ/AŚ PROLOG ZOSTAW KOMENTARZ! Jeszcze dziś zniosę blokadę obrazkową :)
--------------------------

Hej, jestem Megan Spikes. Mam 15 lat i mieszkam w Doncaster. Przyjaźnię się z Louim Tomlinsonem, Cher Lloyd i Tamarą Brown. Z Lou znamy się od 6 lat, z Cher od 8, a Tamarę znam chyba od przedszkola. W każdym razie - Tam jest moją NAJLEPSZĄ przyjaciółką. Za to Louis i Cher mają niesamowite talenty - oboje świetnie śpiewają. Tylko żadne z nich nie chce się do tego przyznać.
Ja sama mam rude włosy, jestem dość szczupła, ale niewysoka - tylko 165 cm wzrostu. I tak bardzo, jak Louis i Cher potajemnie kochają śpiewać, tak ja 'denszę' balet po nocach. Z tą różnicą, że o ich pasji wie każdy, a oni są święcie przekonani, że nie wie nikt. Ja natomiast utrzymuję moje wygibasy w tajemnicy, mimo że dość dobrze mi to idzie.
Mieszkam najbliżej Lou, bo mieszkamy tuż obok siebie. Tamara mieszka na naszym osiedlu, ale troszkę dalej. Cher mieszka najdalej, po drugiej stronie miasta. Przeprowadziła się tu, do Doncaster, z Malvern wraz z rodzicami, kiedy miała 7 lat. Właśnie wtedy ją poznałam, bo wybrałam się z mamą do parku w jej okolicach. Ona akurat wtedy bawiła się na placu. Po poznaniu się bliżej postanowiłyśmy się zaprzyjaźnić. I jak widać nam się udało! :)
Tamara była zapisana ze mną do przedszkola, poza tym nasze mamy się przyjaźnią, dlatego i my zaczęłyśmy. Wiem, że mogę jej zaufać w każdej kwestii, a ta mnie nie wyśmieje. Kiedyś, kiedy spodobał mi się jakiś chłopak, one wiedziała o tym już po 5 minutach.
Oj, Lou... A to, jak poznałam Lou to długa, na ogół romantyczna historia. Kiedy miałam 9 lat zawsze wspinałam się na moje ulubione drzewo, schowane w cieniu innych, rozłożystych. Pewnego dnia zostawiłam tam karteczkę, żeby dowiedzieć się, czy ktoś inny też tam wchodzi. Napisałam 'hej, jak się masz? :)'. Następnego dnia dostałam odpowiedź - 'dobrze, a ty? xx'. 'W porządku. Czyli nie tylko ja kocham to drzewo? ^.^'. 'Nie, nie tylko ty :**'. 'Dziwne, że jeszcze się nie spotkaliśmy'. 'Mimo, że mieszkamy tuż obok siebie? xoxo'. Wtedy już wiedziałam. LOU! Pobiegłam do jego domu, zapukałam i poprosiłam mamę Louiego, Jay, żeby go przyprowadziła. Gdy wyszedł, rzuciłam mu się na szyję, pociągnęłam za rękę i usiadłam z nim na NASZYM drzewie. Po tym zdarzeniu jesteśmy tylko przyjaciółmi.
I nawet on nie wie, że tańczę.
Więc... Witajcie w moim świecie. W świecie Megan Spikes. W świecie, w którym musisz ukrywać swoją największą pasję ze względu na nieśmiałość.

-------------------------------------
Podobał się prolog? :)
Torii <3