- CHARLIE! - darłam się.
Usłyszałam ciche chrupnięcie, a gdy spojrzałam w dół, zobaczyłam, że przebił mi już skórę na brzuchu. Stałam i nadal patrząc mu w oczy, roniłam kolejne łzy.
- Wiedziałam, że do tego dojdzie. - wyszeptałam.
Charlie nie ustępował.
- CO DO CHOLERY JASNEJ W CIEBIE WSTĄPIŁO! - darłam się, miotałam, płakałam i wciąż nie mogłam uwierzyć, że on, który zna mnie tylko 5 dni zauważył szybciej niż moja najlepsza przyjaciółka czy brat, bo o rodzicach nawet nie wspomnę. - Dlaczego mi to robisz? - zamieniłam krzyki na błagania.
- Kochanie... - mówił spokojnie, ale nie przestawał wbijać paznokci w moją sk... nie, teraz już w moje mięśnie. - Myślę, że jesteś opętana. - westchnął.
Otworzyłam szeroko oczy.
- ŻE CO?!
- Tak. Wyczuwam od ciebie negatywną energię. - zamilkł na chwilę. - Albo po prostu jesteś wampirem. Tak, raczej to drugie. - zdjął ręce z mojego brzucha.
Szlag!
Domyślił się!
Fakt, to było łatwe do zgadnięcia.
1. Zawsze wszystkich gryzę.
2. Mam nienaturalnie dużo kły i białe zęby (nawet, jak schowam kły do ataku).
3. Jestem strasznie blada.
4. No i przede wszystkim - kiedy mam jakąś ranę to wysysam z niej krew.
Czyli albo Charlie jest niesamowicie inteligentny albo wszyscy inni wyjątkowo głupi. Stawiam na to drugie.
- Ale... Chyba nikomu nie powiesz? - spytałam, patrząc mu głęboko w oczy. Ich błękit dziś był niesamowicie pociągający.
Charles uśmiechnął się, a ja zaniemówiłam.
- Czemu... czemu wcześniej nie wiedziałam?
- Bałem się. Nie byłem pewien, czy to zrozumiesz i czy na pewno jesteś jedną z nas. Teraz jesteś zobowiązana...
- ...tajemnicą. Tak, tak. Nie jestem głupia, Lightbody. Słowo wampira? - wystawiłam kły i podałam mu rękę z wystawionym środkowym i wskazującym palcem oraz kciukiem. To nasze palce przysięgowe.
- Słowo wampira. - chłopak przyłożył te same palce do moich.
Obejrzałam się za siebie.
- Uff, nikogo nie było.
Postaliśmy jeszcze chwileczkę na tej drodze w świetle księżyca (nie, to wcale nie było romantyczne), kiedy podbiegła do nas ucieszona Cher.
- Hej, ludzie, ludzie! Jest zasięg! - wrzeszczała. - Lou zadzwonił i jutro rano przyjedzie po nas jego mama, a przynajmniej postara się przyjechać.
Szybko schowaliśmy kły.
- To świetnie! Macie jakieś jedzenie, żebyśmy nie umarli z głodu?
- Tak. Znaleźliśmy 12 jajek, jakiś chleb w szafce... Nie pytajcie, gdzie była ta szafka, bo sama nie wiem - Lou ją znalazł. Jeszcze 3 butelki mleka. Ale takiego wiecie, od krowy.
- Fuj! Wolałabym trochę wina, jeśli można - powiedziałam blondynowi na ucho, a ten parsknął śmiechem.
Zapowiada się naprawdę fajny czas spędzony z moim przyjacielem-wampirem.
Krwawy, miły czas.
Zaśmiałam się głośno, chwyciłam Charlesa za rękę i ruszyłam w stronę szopy.
-----------------------
Beznadziejny, ale naprawdę się spieszyłam.
Niedługo zamiast rozdziału wyczekujcie konkursu ;)
Kto chętny i weźmie udział?
4 komentarze jak zwykle xx
Torii ♥
Ps. Przepraszam, że krótki i długo czekaliście.
Pps. Szykujcie się na 2 nowe propozycje wyglądu bloga ;) Będziecie głosować w ankiecie :D
Ppps. Jezu, ile pe esów xd Zamierzam zmienić nazwę bloga, ale o tym potem.
Wampiry ♥
OdpowiedzUsuńJak się cieszę ;p
Rozdział genialny jak wszystkie zresztą ;d
Czekam na następny :) Oby był dłuższy xd
Weny :**
Jak przeczytałam pierwsze zdania to aż mnie brzuch zabolał. o.O
OdpowiedzUsuńJak fajnie, wampiry <3
Zgadzam się z komentarzem powyżej "oby był dłuższy"
xoxo, czekam na rozdział ♥