25.05.2013

Rozdział 2. 'Masz szczęście, że Koprowska cię lubi.'

Bun nie mogła wytrzymać w nudnej sali od niemieckiego. Czarno-złoto-czerwone flagi wisiały dosłownie wszędzie, a nauczycielka ciągle gadała coś, o czym Mel w ogóle nie wiedziała i czego nienawidziła. Nie wypluła też gumy przed lekcją, nie tyle ze strachu przed zdemaskowaniem nałogu, co z przekory. Wyjęła telefon pod ławką. Trzynaście minut do końca lekcji. Ah, ile by dała za to, żeby z powrotem mieć skrzydła i wrócić tam, skąd przybyła...
- Hej, coś się stało? - szturchnął ją Rafał.
- Nie, wszystko ok. - Na twarzy Bun pojawił się uśmiech. Wysłała krótkiego SMSa do Fabiana.
'Wyrwij mnie stąd :<'
Chłopak odebrał go i uśmiechnął się pod nosem.
- Proszę panią! Krew mi leci z nosa! - złapał się za nos i wstał momentalnie.
- Do pielęgniarki, szybko!
Wybiegł z klasy i zadowolony ruszył w stronę sali od niemieckiego.
- Dzień dobry. - blondynka usłyszała dźwięczny głos Fabiana i szybko uniosła głowę z nadzieją. - Pani Koprowska prosi Melanię na słowo.
Dziewczyna posłusznie wstała i podążyła za przyjacielem. Gdy zamknęli drzwi, spytała się chłopaka:
- Co ona znowu ode mnie chce?
- Nic - uśmiechnął się, a Bun go przytuliła.
- Jesteś boski.
- Oj wiem, wiem... - parsknął śmiechem.
- Mamy szczęście, że Koprowska cię lubi i możemy jej wyjaśnić całą sytuację, a ona nic nie powie.
- Wiem. Dokładnie to przemyślałem. To co, gdzie idziemy?
- Hmm... Kino?
- Nieee, nie wpuszczą nas.
- No to park.
Wyszli ze szkoły i pokierowali się do parku. Tam spacerowali, rozmawiali i śmiali się bez końca. W pewnym momencie o Bun otarł się pewien chłopak o niebieskich oczach i brązowych włosach. Przez Mel przeszedł impuls, jakby poraził ją prąd.
- Ał! - krzyknął chłopak i odsunął się od blondynki. - Razisz prądem, wiesz?
- Coś mi się zdaje, że to ty, a nie ja. - syknęła, trzymając się za ramię. Spojrzała głęboko w jego oczy i zrozumiała. On chyba też. Bez słowa odszedł, oglądając się jeszcze za siebie i kręcąc głową z dezaprobatą.
- Co to było, Bun?
- Moje alterego.
- E?
- Długa historia.
A tak właśnie mówiła, gdy nie chciała opowiadać.
Przeszli kawałek w ciszy, gdy odezwał się telefon Melanii.
- Halo?
- Bun? To ja, Rafał. Słuchaj... Szydrońska skapnęła się, że cię nie ma. Wyszedłem z klasy pod pretekstem pójścia do kibla... Ale weź wróć. Bo ona zaraz zadzwoni do twojej mamy i skończą się żarty.
- Dzięki, zaraz tam będę. No, buziaki, pa.
- Kto to był?
- Rafał. Podobno Szydrońska wie, że uciekłam.
- Ou. No to wracamy...
Szybko pobiegli do szkoły, Mel weszła do sali od fizyki i na pytanie nauczycielki 'Gdzie byłaś?', odpowiedziała krótko:
- Wymiotowałam.

----------------------------------
Jestem strasznie niezadowolona, że wyszedł taki straszny - i krótki, i nieciekawy. No ale muszę rozwinąć też wątek Melanii, bo ona jest ważną postacią, jeśli chodzi o historię Megan. Bo one się wiążą ze sobą :D
Miłego dnia,
Torii xxx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś - zostaw komentarz. Ucieszę się nawet z tych niepochlebnych :)
+
Każdy następny rozdział pojawi się po 4 komentarzach przy poprzednim ;p