4.05.2013

Chapter X. 'But this is the time to finally say goodbye...'

(przyp. aut. Ktoś zadał pytanie, czym są runy. Są to znaki na rękach, które są charakterystyczne dla jakiejś grupy potworów ;))
Chłopak spojrzał na mnie przerażony, więc kontynuowałam:
- I to ty zabiłeś El, Synu Słońca. Ale nie tak szybko. Podałeś jej wczoraj truciznę, prawda?
- Eleanor była Rokinierą. - odpowiedział oschle. - Musiałem to zrobić.
- Melanie ci kazała? Widzę, że gustujesz w szatynkach.
- Ty nie jesteś szatynką, ale to szczegół.
- A co to ma do rzeczy?!
- Meg... - próbował mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
- Zabijacie też wampiry, prawda? - spytałam łamiącym się głosem. Charlie spuścił głowę. - Tak myślałam.
Łzy popłynęły mi po policzkach, więc uciekłam. Obróciłam się i zobaczyłam Charlesa, który patrzył prosto na mnie. Zabolało. Pobiegłam dalej. Schowałam się w jakiejś ruderze i rozmyślałam.
- Chyba mam słabość do Dzieci Słońca - powiedziałam do siebie. Dlaczego? Jedno imię.
Michael.
Zanim wiecie co się stało, byliśmy nierozłączni. Wtedy, gdy on miał 10 lat, a ja 8, zostałam przemieniona przez samego Draculę.
A on nie chciał mnie znać.
Z opowieści Ojca (chodzi mi teraz o Draculę, a nie Johna) wiem, że jestem jedyną dziewczyną, którą przemienił. Charlie mówił mi, że jest synem Vlada, ale jakoś w to nie wierzę, bo jego ojcem musiałby być Syn Słońca, bo on sam nim jest. A przemieniony został dopiero 5 lat temu.
Nick? Ja go przemieniłam. To było 9 miesięcy temu. Mieliśmy wypadek, jego obrażenia były naprawdę silne... Więc podałam mu moją krew. Ledwo go uratowałam.
John nie wie, kim jesteśmy, ale Martha tak. Zawsze dba o to, żeby w mojej łazience nie zabrakło krwi do rozcieńczenia z wodą. Ona też jest ruda, ale farbuje się na brąz. Jest dla nas jak druga matka. Choć mamy nigdy nie zastąpi.
Usłyszałam wołanie. Zaraz zaraz. Jay! Wybiegłam, dopiero zwracając uwagę na mój stan fizyczny - byłam cała we krwi i błocie, moja beżowa sukienka była brudna i porozdzierana. Johannah przytuliła mnie, nie zwracając na to uwagi.
- Heeej... Gdzie reszta? Przyjechałam minibusem, żebyśmy się wszyscy zmieścili.
- Jedziemy bez Elki.
- Co? Ale dlaczego?
- Bo ona nie żyje.
Jay milczała. Wyglądała jak figura woskowa. DOSŁOWNIE. W końcu powiedziała do mnie:
- Idź po nich, zbieramy się.
Wypełniłam polecenie, ale ludzkim tempem, nie mogłam narazić się na krępujące pytania.
Weszłam do szopoobory (dobra, to określenie jednak nie jest fajne.).
- Boże, Megan! - Charlie podbiegł do mnie. - Gdzie byłaś? - złapał mnie za ramiona, jakby nie wiadomo ile mnie nie było, oglądając z każdej możliwej strony.
- Jay przyjechała. - rzuciłam.
- Już? - ożywił się nagle jeszcze zapłakany Lou.
- Tak. Czeka na nas w minibusie. Pakujcie manatki, spadamy stąd. - dodałam jeszcze po cichu: - Muszę potańczyć.
Nikt tego nie usłyszał, przynajmniej tak mi się wydaje. No, na pewno nikt nie zareagował.
Zabrałam torebkę i już chciałam wyjść, ale odwróciłam się i spytałam:
- Co zrobimy z El?
Odpowiedziało mi milczenie.
- Nie możemy nic zrobić. Ona zmarła nagle, nie wiemy dlaczego, ale jeśli coś z tym zrobimy, policja stwierdzi, że to nasza sprawka... - zaczął Louis.
- Nie. Idźcie, ja coś z tym zrobię. - powiedział nagle Charlie. Wiedziałam, co chciał zrobić, więc popchnęłam wszystkich do przodu i wyszliśmy. Dwie minuty później chłopak dołączył do nas i wsiedliśmy do samochodu. To znaczy, musieliśmy zapakować Hiszpana, bo nie wsiadłby o własnych siłach (prawie stracił przytomność przy samochodzie, ale to nieistotne), a my wsiedliśmy. Lou zajął miejsce z przodu, za nim Tamara, Cher i Domingo, a z tyłu ja i Charlie. Nie byłam tym faktem zachwycona, bo ostatnio ten typek ostro działał mi na nerwy, no ale nic na to nie poradzę, że tylko te miejsca zostały.
- Czyli ty mając ten sen już wiedziałaś, kim są Plisandorzy i Rokinierzy, prawda?
- Tak. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Czy to oznacza, że nie chcesz mnie znać?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Dlaczego?
- Mam wtedy poczucie winy, że ja znam twój sekret a ty mojego nie.
- Wiem przecież, że jesteś wampirem. - oczywiście mówiliśmy po cichu, żeby nikt nas nie słyszał.
- Żeby tylko. - mruknęłam. Dalsza część drogi minęła nam w ciszy. Gdy tylko Jay zaparkowała koło domu Lou, oczywiście już bez Cher, która musiała wysiąść wcześniej ze względu na swoje miejsce zamieszkania, ruszyłam w stronę naszego domku. Ah, tak. Okazało się, że Charles mieszka niedaleko, zaledwie pół kilometra od nas. Postanowił jednak, że dziś pójdzie do mnie, bo wie, że zawsze jest u mnie mile widziany. Domingo poszedł ogarnąć się do Tamary w oczekiwaniu na samochód swojej mamy. We trójkę weszliśmy do domu (czytaj: ja, Nick i Charlie). Ku naszemu zdziwieniu drzwi były otwarte.
- Cześć, Martha! - rzuciłam na ślepo.
- Wiedziałem, że wolicie ją ode mnie, ale że aż tak?
- O. Hej tato. - burknęłam i pociągnęłam zdezorientowanego Charliego na górę. Nick podążył za nami do swojego pokoju, nie siląc się nawet na jakiekolwiek słowa powitania w stronę ojca.
- Własne dzieci mnie nie cierpią...
Puściłam tą uwagę mimo uszu i weszłam do pokoju, a że łazienkę miałam z nim połączoną, nie musiałam się zbytnio wysilać, żeby tam dotrzeć. Stanęłam przed lustrem, gdy Charlie przebierał sie u mnie w ubrania Nicolasa. Moje ohydne, marchewkowe włosy ociekały krwią i brudem, ceramiczna cera zmieszana z brązem błota przybrała kolor oliwkowy, a zaś wychudzone nogi uginały się pode mną ze zmęczenia. Weszłam pod prysznic. Tak, tego mi było trzeba. Po dokładny umyciu się zauważyłam, że moje ubrania zostały w pokoju. Po cichu przemknęłam do niego w samym ręczniku. Charlie akurat zakładał koszulkę. Nie usłyszał mnie, ale wyglądał tak smakowicie... (przyp. aut. chodziło jej o to, że mogłaby z niego wypić krew, smakowicie w tym sensie :D)
O czym ja myślę! Przecież to też wampir.
Dobra, do rzeczy.
Mruknęłam cicho.
Chłopak odwrócił się do mnie. Uśmiechnął się i niemo spytał, czy naprawdę mam na sobie tylko ręcznik. Pokiwałam głową i przygryzłam wargę, ale zabrałam ubrania, wchodząc do łazienki. Spojrzałam (znów w lustro). Kły trochę mi wystają, cholera. Przejechałam językiem po zębach i przecięłam go sobie delikatnie. Wyssałam  z niego krew i kły się schowały. Nie było potrzeby wciągania ampułek, więc po prostu założyłam szarą koszulkę z niebieskim napisem 'whatever', czarne shorty, rajstopy i buty, a włosy spięłam w wysokiego koka. Narzuciłam też na siebie niebieską kurteczkę.

Tak ubrana wyszłam do Lightbody'ego.
- Wolałem tamtą wersję, ale ta też jest boska. - powiedział i uśmiechnął się.
Jeju, tak bardzo bakowało mi poczucia czystości.
- Myślisz, że Michael kiedyś mi wybaczy? - spytałam nagle.
- Myślę, że tak. Ale dla mnie to nie ma znaczenia. - ukląkł przede mną, a ja spanikowałam. Nie, nie nie! - Meg. Jak wiesz, ci, którzy są wiecznie zakochują się momentalnie. Ja jestem, byłem i bedę wiecznie. Dlatego muszę spytać - Megan Spikes, wyjdziesz za mnie?
Stałam w bezruchu. Cholera, Charles. Czy ty zawsze musisz zepsuć takie fajne momenty?
- Tak. - wyrzuciłam z siebie. - Ale to najwyższy czas, żeby wreszcie powiedzieć 'żegna'...
Uciekłam. Dawno miałam spakowany plecak 'w razie czego', który stał w pokoju taty. Wbiegłam tam, zabrałam go i podbiegłam na przystanek. Wsiadłam w byle jaki autobus.
Odjechałam.
A on nawet za mną nie wyszedł.

-----------------------------------
 Stwierdziłam, że wymaganie komentarzy jest żałosne, bo zamierzam to opowiadanie wydać jako książkę. Oczywiście będę musiała usunąć Cher i Lou oraz wszystkie wątki podchodzące niektórym pod plagiat, ale to nie ważne. Teraz tylko proszę, żeby każdy, kto to przeczyta, zostawił komentarz. Nawet anonimki. To nie jest przymusowe, ale proszę, to dla mnie ważne <3
Zaczęłam pisać rozdział XI, to będzie mój ulubiony rozdział, już to czuję.
SZYKUJE SIĘ POWRÓT NATHANA I MICHAELA :33
Dobrej nocki! xx
Torii :*

6 komentarzy:

  1. Wow, chcesz to wydać? Powodzenia, rzeczywiście to niezłe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, dziękuję bardzo ;))
      Torii z anonima, bo jestem cholernie leniwa i nie chce mi się logować XD

      Usuń
  2. Boże czemu zawsze w takich momentach kończysz rozdział? :c Jak zawsze nie mogę się doczekać następnego, więc dodawaj szybko ^^
    Oo, książka? Rzeczywiście fajny pomysł :D Tym bardziej, że opowiadanie świetne c:
    Weny życzę! xxxxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award. http://liam-my-angel.blogspot.com/2013/05/liebster-awards.html ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No napisz ten rozdział XI! Nie mogę się doczekać! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Popieram Lenny. Mam tak samo. Kończysz w takich momentach, że potem cholernie mnie zżera ciekawość. Świetny rozdział, no ale jak miał niby być . Heh :)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś - zostaw komentarz. Ucieszę się nawet z tych niepochlebnych :)
+
Każdy następny rozdział pojawi się po 4 komentarzach przy poprzednim ;p